Pierwszy
No więc w końcu zebrałem się, żeby coś napisać. Nie ma w tym misji, ani celu- pisać z myślą, że może ktoś to przeczyta jest łatwiej niż rozmawiać z kimś, po kim widać, że w sumie ma to gdzieś, a chodzi mi tylko o odbiór. ;)
Tak więc jestem. Skomplikowany, trochę inny. Może trochę niezrozumieny, na pewno bardzo wybredny. Co bardziej pewne chyba trochę zagubiony, ale o tym kiedy indziej- użalanie się nad sobą nie zachęca do kontynuowania czytania. Czym się zajmuję? Studiuję, choć nie muszę. Pracuję, bo chcę- coś trzeba robić, a za dużo wolnego czasu do niczego nie prowadzi. Czasem boję się, że takie podejście do pracy będzie skutkowało, że w przyszłości poza nią nie będę miał nic, ale... czas pokaże. Mam ambicję, marzę o życiu, w którym będę mógł być o wszystko spokojny, jak się uda, to też o wszystkich Ważnych w moim życiu. Niestety, z chęciami i motywacją do realizacji tego bywa różnie, ale mam przeczucie i ufam, że się uda ;) Co robię w wolnych chwilach? Oglądam seriale, w sumie tyle. Uwielbiam wychodzić,przeżywać przygody, podróżować, poznawać nowości, "żyć". Po przeprowadzce tak się niefajnie poskładało, że nie za bardzo mam z kim- nie chodzi tutaj o rozpad związku, czy inne miłosne pierdoły, po prostu "paczka" się rozjechała, a nie łatwo przychodzi mi zawieranie nowych znajomości. "Życie" samemu nie daje tyle radości, co z ludźmi, których się kocha. Było nas 4, każdy z innej bajki, o (wręcz) wykluczających się charakterach, a mimo wszystko, przez blisko 7 lat, patrząc z perspektywy czasu, przeżyłem najlepsze chwile swojego życia, bo na razie nie widzę perspektyw na nic lepszego, mimo iż "dwójka" na przedzie dopiero od 2 lat. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że nie mam znajomych- ich mam sporo. Brakuje jednak ludzi, którzy są mi bliscy, nawet tych, którzy mogliby nimi być (wybredny AsF). Pytanie tylko, czy rzeczywiście ich brakuje, czy ich nie zauważam, bo boję się, że utracę wspomnienia na rzecz nowych? W jednym z seriali, który obejrzałem był bardzo podobny wątek. Serial to "Califirnication", ukochałem go, bo główny bohater bardzo przypomina mi mnie inie chodzi tutaj o jego bogate rzycie towarzyskie, choć nie narzekam. Chodzi tutaj o jego ciągłe rozpamiętywanie przeszłości. Celebrowanie chwili, w której był na prawdę szczęśliwy i nie zwracanie uwagi na to, co otacza go w teraźniejszości, brak docenienia z jego strony aktualnych wydarzeń. Miał przyjaciela, na całe życia, z którym znali się jak "łyse konie". Jeden wiedział, czego potrzebuje drugi, tego mu zazdroszczę.
Myslę, że wystarczy. Nie doszukujcie się w tym myśli przewodniej, tematu ani przekazu- nie występują ;)